wtorek, 30 czerwca 2015

Pitbull i jego „Dale”


Na początku karierę w przemyśle muzycznym robiło się  poprzez zagranie kilku dobrych koncertów, wydanie płyty i regularne pojawianie się w radio, które było głównym przekaźnikiem muzyki dla większości społeczeństwa. Trochę później najważniejsze stały się dobre teledyski, które do artysty przyciągały uwagę, by potem dopiero fani mogli go poznać. Droga do kariery w dzisiejszych czasach jest trochę inna, bo nawet jeśli nie jest to podstawowe miejsce działania poważniejszych artystów, to Youtube jest podstawową platformą, na której artysta daje się poznać swoim fanom i gdzie zdobywa prawdziwą popularność. Taka była właśnie kariera dość prowincjonalnego Pitbulla, o którym słyszała głównie rodzina i przyjaciele. Aż do momentu, kiedy stał się gwiazdą Youtube z ponad 7 miliardami wyświetleń jego teledysków. Dzisiaj już jego single i albumy sprzedają się w milionowych nakładach, a prezentowany Dale, chociaż jest to płyta hiszpańskojęzyczna, kolekcjonuje laury na całym świecie. Jeśli komuś udało się przetrwać bez zapoznania się z dokonaniami Pitbulla, lato jest najlepszym okresem, by nadrobić wszystkie swoje zaległości przynajmniej na tym jednym polu.

25 lat wyjątkowego brzmienia


Closterkeller jest formacją bardzo nietypową jak na polskie warunki muzyczne. Nie jest to ani typowy zespół „rockowy”, który gra piosenki pasujące idealnie do radia, ani nawet nie jest to kapela eksperymentująca z różnymi stylami i szukająca swojej drogi artystycznego wyrazu w muzyce. W ogóle słowo „kapela” nie pasuje do Closterkeller ani odrobinę. Ten zespół to od początku dobrze rozumiany przez wszystkich jego członków projekt artystyczny, który ma swoją ścieżkę i nieprzerwanie od ćwierć wieku nią podąża. Formacja gra tak zwany rock „klimatyczny”, który doczekał się szerokiego grona własnych fanów, chociaż właściwie należałoby powiedzieć, że ich sobie wyhodował, ponieważ ta formacja od początku trudna jest do samoistnego polubienia ze względu na wielkie różnice w ich formie w stosunku do tego, czego słuchamy na co dzień. Deja Vu nie jest typowo wspominkowym albumem, ale raczej reedycją ważnej płyty wykonaną na 25 lat po rozpoczęciu koncertowania przez tę niezwykle charakterystyczną ekipę. Głos szalenie charyzmatycznej liderki zespołu dalej niezmiennie powoduje, że włosy człowiekowi dęba stają.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Wspaniały głos na żywo


Jakość odsłuchu zależy niestety od tego, na jakim sprzęcie odtwarzamy muzykę. Tego szczegółu się nie przeskoczy. Bardzo mocno jednak muzyka jest też zmieniana przez to, co producent wykręci na konsoli muuzycznej i przez to, w jaki sposób będzie nagrywał poszczególne instrumenty i wokale. Zwłaszcza w przypadku ogólnie rozumianej muzyki rozrywkowej mamy z tym problem. Dlatego tak wielkie znaczenia mają rejestrowane na żywo koncerty, ponieważ wtedy może i dalej nie jesteśmy w stanie nic poradzić na pierwszy z problemów, ale nie ma już problemu drugiego. Jeśli w dodatku nagrywane są tak ciekawe osobowości, jak Patrycja Markowska, możemy liczyć na trochę inne interpretacje jej najbardziej znanych utworów, niżeli na płytach nagrywanych w studio. Ten album powstał głównie na podstawie płyty Alter Ego, ale trzeba podkreślać, że na wydawnictwie studyjnym pojawiły się interpretacje piosenek uznane w tamtym momencie z różnych powodów za najlepsze. W albumie nagrywanym na żywo dostaniemy propozycje w takiej formie, w jakiej najlepiej je czuje sama artystka, co jest zawsze wielkim przeżyciem dla osób naprawdę czujących muzykę. No i Patrycja Markowska ma też okazję udowodnić nam, że karierę zrobiła nie tylko dzięki nazwisku.