Sukces debiutanckiego albumu Gorillaz doprowadził do sytuacji, w której sam twórca i producent zespołu, Damon Albarn musiał być w szoku. Nic dziwnego, że projekt Gorillaz stał się dla niego ważniejszy, niż macierzysty Blur. Efektem popularności Gorillaz musiał więc być kolejny album.
"Demon Days" to doskonała płyta. Można to powiedzieć od razu, wprost, bez żadnych ogródek. Zarówno pod względem producenckim, jak i muzycznym, tekstowym oraz wokalnym. "Demon Days" to krążek dopracowany w każdym, nawet najmniejszym calu. Nawet teraz, z perspektywy czasu (9 lat po wydaniu albumu) trudno znaleźć na niej niedociągnięcia i elementy, które można było zrobić lepiej.
"Demon Days" to jeszcze bardziej przemyślany album, niż poprzedni. Artyści postanowili dodatkowo zaprosić nowych gości, których tym razem jest naprawdę sporo. Listę osób, który współpracowały przy produkcji "Demon Days" tworzą między innymi: Shaun Ryder, Roots Manuva, Neneh Cherry, Dennis Hopper, London Community Gospel Choir. Na szczególną uwagę zasługuje także udział genialnego producenta muzycznego - Danger Mouse.
Animowane postacie znów intrygują i znów są na topie. Co więcej, "Demon Days" wprowadził je jeszcze wyżej, jeśli w ogóle było to możliwe. Jest to album nieprzewidywalny i zupełnie inny, niż cała muzyka mainstreamowa. Co ciekawe, jest to dzieło brytyjskich muzyków, którzy dzięki Gorillaz stali się pożądani także w Stanach Zjednoczonych. Druga płyta Gorillaz z pewnością trafi do historii muzyki. Z pewnością nie ulegną zapomnieniu takie przeboje, jak klimatyczny i energetyczny "Feel Good Inc", pozytywny i bujający "Dirty Harry" czy też imprezowy "Dare".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz