środa, 4 lutego 2015
True School w polskim wydaniu
Rap dzieli się zazwyczaj na trzy szkoły. Pierwsza z nich to tak zwana stara szkoła, oldschool. Dominują w niej stosunkowo proste, ale za to bardzo agresywne teksty. Muzyka nie jest specjalnie wyszukana i czasami po prostu pojawia się dudnienie. Tutaj czasami mamy też różne wokale śpiewających refreny pań. Nowa szkoła to z kolei rap uciekający w kierunku muzyki pop. Może tu się pojawić solówka na gitarze, raper sam próbuje śpiewać, zwykle z opłakanym efektem, a teksty potrafią naśladować przeboje Justina Biebera. Dobrym przykładem jest tutaj chociażby Kanye West. Jest też jeszcze tru(e) school, tak zwana szkoła prawdziwa. Jej przedstawicielem jest właśnie Dudek.
Rap powstawał na samym początku jako chęć artystycznego wyrażenia się przez ludzi ulicy. Nie żadnych gangsterów czy przestępców. Biedne chłopaki chciały pokazać, że mają coś w głowie i chcą to wyrazić. Wierzyli i dalej wierzą w siłę słowa. I to wcale nie prostego słowa, w którym „nigga” rymuje się ze wszystkim. Tru school to poeci ulicy, róże, które wyrosły wśród betonowych płyt, jak sami określali siebie w najważniejszych utworach tego nurtu. Na płycie Dudka poznajemy właśnie takich ludzi, którzy realnie mają codo powiedzenia i chcą to zrobić w artystyczny sposób.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz